Rozdział 13
- To trzeba zgłosić na policję!- Powiedziałem, Widziałem, że Martyna kiwa głową, na znak że się ze mną zgadza.
- Przecież to jest karalne, on cię najzwyczajniej w świecie zastrasza! - Widziałem, że była bardziej zirytowana i zdenerwowana ode mnie. - Albo przynajmniej chodźmy do wychowawcy, jeśli nie chcesz iść na policję.
- Żeby to jeszcze było takie łatwe. On napisał, że jeśli komukolwiek powiem, to tej osobie stanie się krzywda. Nie powinnam wam tego mówić. Przepraszam. - Powiedziała z wyrzutem.
- Weź przestań, jesteśmy przyjaciółmi. Masz nam mówić o wszystkim co do ciebie pisze ten Marcin, rozumiesz? - Nie mogłem tak zostawić tej sprawy, już wtedy wiedziałem, że muszę działać.
- Przecież to jest karalne, on cię najzwyczajniej w świecie zastrasza! - Widziałem, że była bardziej zirytowana i zdenerwowana ode mnie. - Albo przynajmniej chodźmy do wychowawcy, jeśli nie chcesz iść na policję.
- Żeby to jeszcze było takie łatwe. On napisał, że jeśli komukolwiek powiem, to tej osobie stanie się krzywda. Nie powinnam wam tego mówić. Przepraszam. - Powiedziała z wyrzutem.
- Weź przestań, jesteśmy przyjaciółmi. Masz nam mówić o wszystkim co do ciebie pisze ten Marcin, rozumiesz? - Nie mogłem tak zostawić tej sprawy, już wtedy wiedziałem, że muszę działać.
- Wiem, jesteście najlepszymi przyjaciółmi jakich mogłam znaleźć, ale nie mogę. - Na policzku Kingi pojawiła się łza. - On jest niebezpieczny, nie mogę was na to narazić.
- Właśnie jest niebezpieczny, dlatego musimy Ci pomóc. - Powiedziałem zdecydowanym głosem. - Będziesz wracała ze mną i Martyną do domu, będziemy wolny czas spędzać razem, będę obserwował co się dzieje. Zaraz po szkole jedziemy na policję.
-Ale ja nie mogę nikomu o tym powiedzieć. Żadnej policji rozumiesz ? - Rozpłakała się na dobre. Martyna przytuliła ją bardzo mocno, kołysząc jak małe dziecko.
-Cii... Wszystko będzie dobrze. Nie pozwolimy Cię skrzywdzić. - Dziewczyna pocieszała ją cichym głosem. Kinga zdawała się być coraz spokojniejsza.
-Dobra. Zrobimy tak, na każdej przerwie spędzamy czas razem. Dopóki nas nie będzie, masz trzymać się wśród ludzi. Jeździsz z nami, jeśli będzie coś się dziać naskoczę na niego. Może tak być ? - Ona niepewnie pokiwała głową. Nie zostawię tego tak po prostu. - Dobra, a teraz chodźcie na lekcję.
Dziewczyny wstały z ziemi, otrzepały się i ruszyliśmy. Byłem bardzo wściekły na tego gnoja. Nie wiem co mu zrobię, gdy go zobaczę.
-Gdzie teraz masz lekcję? - Zapytała Martyna.
-W sali biologicznej. - Odpowiedziała chrypliwym głosem.
- A później?
- Technikę.
-O to dobrze się składa, bo ja informatykę, a z tego co się orientuje to klasy obok siebie. - Powiedziałem do Kingi z lekkim uśmiechem. - Wyjdę po Ciebie i... - Nie zdążyłem dokończyć zdania, gdy Martyna mi przerwała.
-Bez sensu, żebyś chodził z drugiego skrzydła szkoły po Kingę. Ja mam bliżej to po nią wyjdę, a najwyżej spotkamy się w połowie drogi. - Uśmiechnęła się do mnie.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. - Miałem złe przeczucia. Jeżeli Marcin napisał Kini sms, że spotkają się w szkole to może je zaatakować.
- Oj spokojnie. Damy sobie radę, a jeśli coś będzie nie tak będziemy krzyczeć. Nie bój się. - Martyna próbowała zgrywać odważną.
- No dobrze. - Uległem.- Ale jak coś to krzyczcie, a najlepiej przygotuj sobie telefon z moim numerem i dzwoń.
-Tak zrobimy. - Za naszych pleców, rozległ się dzwonek.
- Dobra, odprowadziliście mnie, a teraz lećcie do waszych klas. - Kinga uśmiechnęła się lekko.
- Okej to do zobaczenia za 45 minut. - Odwzajemniłem uśmiech.
Powoli ruszyliśmy korytarzem, gdy Kinga coś sobie przypomniała.
-Martyna... Jasiek... - Odwróciliśmy się z zdenerwowaniem.
Perspektywa Martyny
-Martyna... Jasiek... - Głos Kingi był głośny. Natychmiast się odwróciliśmy. Dziewczyna podbiegła do nas i wyszeptała.
-Dziękuję. Jesteście najlepsi. - Gdy powiedziała to uścisnęła nas mocno.
- Wiadomo. - Jasiek puścił jej oczko. Wydaje mi się, że jest on bardzo zdenerwowany. Zresztą ja też, ale on wygląda na wściekłego. Ten Marcin będzie miał przejechane, gdy na niego trafi.
- Teraz lećcie bo się spóźnicie. - Uśmiechnęła się bardzo lekko. Przytuliłam się jeszcze raz do niej i odeszłam. Z Jasiem musiałam się rozdzielić, gdyż nasze klasy są na innych skrzydłach. Gdy szłam wydawało mi się, że ktoś mnie śledzi. Chyba za bardzo się przejęłam sprawą Kini i pomału świruję. Przyśpieszyłam kroku, szłam coraz szybciej, zanim się spostrzegłam zaczęłam biec. Korytarz coraz bardziej pustoszał, więc nic mnie nie spowalniało. W bardzo szybkim czasie byłam pod klasą, czekając na nauczycielkę. Jak dobrze, że babka od plastyki zawsze się spóźnia. Stałam z resztą klasy jeszcze z dobre trzy minuty, aż weszliśmy do klasy.
40 minut później.
Gdy dzwonek zadzwonił ja byłam prawie spakowana. Wstałam z krzesła i wybiegłam jak poparzona w stronę klasy Kingi. Jak przed lekcją czułam kogoś obecność, ale w mniejszym stopniu. Teraz nie biegłam, ale miałam szybki krok. Dotarłam do Kini w ciągu dwóch minut.
-Jestem. - Uśmiechnęłam się.
-To dobrze. - odwzajemniła uśmiech. - Co jesteś taka zdyszana?
-Szłam szybko. - Nie chciałam niepokoić jej, więc skłamałam.- Chciałam szybciej być u Ciebie więc się śpieszyłam. - Powoli ruszyłyśmy w stronę klasy technicznej, jeszcze wstukałam numer Jasia, tak jak prosił.
-Nie potrzebnie. Wiesz... Jestem Wam wdzięczna, ale czuję się jak małe dziecko, które potrzebuje stałej opieki.
-Może to tak wygląda, ale to wszystko dla Twojego dobra.
-Wiem o tym. Ale to ciągłe chodzenie, Twoje i Jasia pod moją klasę, jest troszkę dziwne. - Była smutna.
-Hmm, a może... - Wpadłam na pomysł, ale nie wiedziałam czy się da go zrealizować.
-Tak? - Na jej twarzy pojawiła się nadzieja.
-Jakbyś przepisała się do mojej klasy? Ciągle byłabyś pod moim okiem i kontrolą.
-To nie głupi pomysł. - Ucieszyła się. - I mogłybyśmy więcej czasu razem przebywać.
-Musimy o tym pogadać z Jasiem. - Stanęłyśmy na korytarzu i uścisnęłyśmy się. Doszłyśmy do miejsca w którym miał dojść Jasiek. Gdy na niego czekałyśmy, wrażenie obserwowanej wróciło. Muszę też o tym z nim porozmawiać, ale nie przy Kindze. Stałyśmy chwilę, gdy podszedł Jaś.
-To jak ostatnia lekcja i wracamy do domu ? - Uśmiechnął się.
-Tak, w końcu. - Odezwała się Kinia.- Mam wrażenie, że ten dzień ciągnie się wiecznie.
-A mi nie za bardzo, wręcz szybko czas płynie. - Powiedziałam.
-To jak idziemy? - zagadnął chłopak.
-Tak. - Pożegnałam się z przyjaciółmi i ruszyłam w stronę klasy. Przez cały czas ktoś mnie obserwował, tak jak godzinę wcześniej zaczęłam biec. Gdy tak biegłam, pośliznęłam się na czymś rozlanym i spadłam na jakiegoś chłopaka...
---
Kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
Komentujcie jeśli macie jakieś spostrzeżenia. Te dobre i złe :)
Jeśli macie jakieś pytania wpadajcie na aska :)
-To jak ostatnia lekcja i wracamy do domu ? - Uśmiechnął się.
-Tak, w końcu. - Odezwała się Kinia.- Mam wrażenie, że ten dzień ciągnie się wiecznie.
-A mi nie za bardzo, wręcz szybko czas płynie. - Powiedziałam.
-To jak idziemy? - zagadnął chłopak.
-Tak. - Pożegnałam się z przyjaciółmi i ruszyłam w stronę klasy. Przez cały czas ktoś mnie obserwował, tak jak godzinę wcześniej zaczęłam biec. Gdy tak biegłam, pośliznęłam się na czymś rozlanym i spadłam na jakiegoś chłopaka...
---
Kolejny rozdział :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
Komentujcie jeśli macie jakieś spostrzeżenia. Te dobre i złe :)
Jeśli macie jakieś pytania wpadajcie na aska :)
Suupi
OdpowiedzUsuńPerfect 8)
OdpowiedzUsuń