środa, 22 lipca 2015

Rozdział 12



Kiedy mu wybaczałam zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Jasiek musiał lecieć, bo miał lekcję w drugim skrzydle budynku. 
-Martyna. Na następnej przerwie pójdziemy poszukać Kingi?
-Tak. Też miałam Ci to proponować. - To była prawda, naprawdę martwiłam się o nią.- Przyjdę do Ciebie pod klasę. Do zobaczenia
.



Lekcja ciągła się niemiłosiernie, nie mogłam doczekać się aż pójdziemy szukać Kingi. Gdy zadzwonił dzwonek, szybko spakowałam się i pierwsza wybiegłam z klasy. Pobiegłam korytarzem, ale jak na moją złość akurat z klas wyszli inni uczniowie. Pomyślałam, że w tym tłumie nie znajdę Jasia tak szybko. Na szczęście się myliłam.
-Martyna!
Spojrzałam w stronę, z której dobiegał krzyk, świetnie stłumiony przez głośne rozmowy. To był Jasiek przeciskający się przez wyższych i niższych od siebie uczniów. Dość śmiesznie to wyglądało, tak więc, gdy chłopak przedarł się przez "szkolną dżunglę", ja stałam tam z sarnim uśmiechem na twarzy. Do świata żywych przywrócił mnie Jasiek, który pomachał mi ręką przed oczami.
- Halo, Ziemia do Martyny! - Powiedział ze śmiechem.
- Aaaa... Jesteś już. - Rzuciłam, lekko się czerwieniąc, gdy zrozumiałam o co chodziło Jaśkowi. - To chodźmy poszukać Kingi, zanim się przerwa skończy.
Ja prowadziłam, chłopak podążał kawałek za mną. Przeszliśmy już pod wszystkimi klasami, w tym tłumie trudno było cokolwiek dostrzec, ale i tak nigdzie nie było śladu Kingi. Gdy pytaliśmy się kilku osób czy może jej nie widzieli, żadne z nich nie dało nam pozytywnych odpowiedzi. Zmartwiło mnie to.
- Jasiek, czy myślisz, że ona zaczęła opuszczać szkołę? - Spytałam chłopaka, który jak widać bardzo się zamyślił.
- Czy ja wiem... Może jest chora, albo ma jakieś problemy. - Wymieniał - A może boi się Marcina? Sam już nie wiem... - Rzekł zrezygnowany.
- Hm.. no w sumie, to całkiem możliwe - Powiedziałam, gdy nagle ożywiona nową nadzieją prawie krzyknęłam - Chodź jeszcze do jednego miejsca. Może tam będzie Kinga.
Pobiegłam w stronę schodów. Klasa moja i Jaśka mieściły się na parterze, dlatego musieliśmy pokonać dwie kondygnacje schodów. Gdzieś w połowie naszej trasy, potknęłam się o coś i straciłam równowagę.
- Gdzie lecisz?- Spytał chłopak, równocześnie łapiąc mnie w pasie.
- Wiesz... Zawsze chciałam się nauczyć latać - Odpowiedziałam ze śmiechem. Jasiek w tym czasie nadal trzymał mnie w swoich ramionach. Chciałabym, aby ta chwila trwała w nieskończoność. Ale były teraz ważniejsze sprawy.
- Chodźmy dalej - Powiedziałam, patrząc prosto w oczy Jasia. Widziałam tam mieszankę szczęścia i... No właśnie czego? 
- Dobrze - Odpowiedział, zwalniając uścisk. Podał mi rękę. - No co? Nie chcę żebyś znowu gdzieś odleciała.
Uśmiechnęłam się bardzo serdecznie. I tak jak chciał, tak zrobiłam. Teraz zwolniliśmy tempa. Szliśmy, trzymając się za ręce, jakbyśmy byli małymi dziećmi. Niby taki mały i nic nie znaczący gest, ale dla mnie był bardzo ważny. Jasiek potrafił być bardzo miły i romantyczny.
- Gdzie ty mnie właściwie prowadzisz? - Zapytał.
- Do miejsca, w którym prawdopodobnie może być Kinga. Czyżbyś mi nie ufał? - Drugie zdanie dorzuciłam z uśmiechem. Przy tym chłopaku coraz częściej się uśmiecham. 
- Wierzę ci, tylko tak się zastanawiałem, gdzie mnie zaciągasz. - Zrobił tą swoją minę.
Wybuchnęłam donośnym i szczerym śmiechem. Jasiek w sumie też śmiał się z samego siebie. Chwilę nam zajęło ogarnięcie się, ale na szczęście byliśmy już blisko celu.
Zaraz potem staliśmy pod drzwiami biblioteki. Miejsce to wyglądało jakby wymarło. No tak, kto teraz czyta książki, pomyślałam. Delikatnie nacisnęłam klamkę, drzwi otworzyły się z niewielkim skrzypnięciem. Na pierwszy rzut oka nikogo tu nie było. Ale gdy przeszliśmy z Jasiem pomiędzy regałami z zakurzonymi książkami, znaleźliśmy dziewczynę. Pomimo tego, że nie udało się nam zachować ciszy, Kinga nas nie usłyszała. 

Perspektywa Jasia:

Dziewczyna płakała. Z jej oczu wypływało morze łez. Martyna podeszła do niej i usiadła obok na podłodze. Kinga spojrzała do góry. Jej oczy były całe czerwone. Nie wiedziałem co mam w tej sytuacji zrobić. Z bezradności usiadłem koło dziewczyn.

- Hej Kinia, co ty tutaj robisz?- Spytała miękko Martyna.
Dziewczyna początkowo nie mogła nic powiedzieć, ponieważ targnął nią szloch. Martyna zerwała się i szybko przytuliła przyjaciółkę. Dopiero wtedy Kinga uspokoiła się i wszystko nam wytłumaczyła, jeszcze od czasu do czasu pociągając nosem i chlipiąc cicho.
- Bo... booo... to przez niego... - Jąkała się. Nic nie rozumiałem i to samo odczytałem z wyrazu twarzy Martynki.
- Ale przez kogo? Bo się pogubiłem. - Powiedziałem spokojnie.
- No przez Marcina...- Odpowiedziała prawie niesłyszalnie. Teraz się naprawdę zdenerwowałem. Co ten typek chce od tej dziewczyny. Po mojej głowie w tym momencie krążyło tysiące myśli. Postanowiłem sobie w duchu, że nie dopuszczę go do Kingi, a tym bardziej do Martyny. Nie darowałbym sobie gdyby coś się im stało. Podczas moich rozmyślań, dziewczyny dalej rozmawiały.
- Ale jak to? Czy on ci coś zrobił?- Zapytała przerażona Martyna.
- On mi grozi, pisze do mnie smsy z groźbami, mam wrażenie, że mnie śledzi i widzi każdy mój krok. Nawet nie wiem skąd on ma mój numer telefonu, specjalnie zmieniałam go, a on bez trudu go zdobył...- Mówiła dalej. - Ja boję się go i jak widać jemu sprawia to radość. Już nie daję rady, ja nawet nie chcę opuszczać domu, bo obawiam się, że Marcin stoi za rogiem ulicy i na mnie czeka. Ja nie wiem czego on ode mnie chce. Przecież ja mu nic nie zrobiłam... A dzisiaj przeszedł samego siebie. Wysłał mi wiadomość, że spotkamy się w szkole, dlatego tu uciekłam. Niewiele ludzi wie o tym miejscu, jak właściwie widać.
- To trzeba zgłosić na policję!- Powiedziałem, Widziałem, że Martyna kiwa głową, na znak że się ze mną zgadza.
- Przecież to jest karalne, on cię najzwyczajniej w świecie zastrasza! - Widziałem, że była bardziej zirytowana i zdenerwowana ode mnie. - Albo przynajmniej chodźmy do wychowawcy, jeśli nie chcesz iść na policję.
- Żeby to jeszcze było takie łatwe. On napisał, że jeśli komukolwiek powiem, to tej osobie stanie się krzywda. Nie powinnam wam tego mówić. Przepraszam. - Powiedziała z wyrzutem.
- Weź przestań, jesteśmy przyjaciółmi. Masz nam mówić o wszystkim co do ciebie pisze ten Marcin, rozumiesz? - Nie mogłem tak zostawić tej sprawy, już wtedy wiedziałem, że muszę działać.


-----
Kolejny rozdział :) 
Z powodu wczorajszego braku weny, rozdział został stworzony przez mega zdolną, śliczną i kochaną moją przyjaciółkę Agnieszkę <3 
Dziękuję Ci :D 
Jeśli macie pytania wpadajcie na aska
Komentujcie czy podobał się Wam rozdział :D ( Mi się mega podoba :) ~ Alexi.
( Ps. Czasami rozdziały będzie pisać Agnieszka :) Wszystko będzie zależało od mojego samopoczucia i motywacji :) ) 





  

4 komentarze:

  1. Super!!! Tylko szkoda że taki krótki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Idę czytać dalej hue hue hue :D Świetny ja zawszeee
    Dziewczyna, Natalie jest bita przez ojca. Nie ma przyjaciół i musi pracować w klubie nocnym. Pewniej nocy poznaje chłopaka, który ratuje ją. Co z tego wyniknie? Zapraszam. https://www.wattpad.com/myworks/47562518-hug-me-niall-horan

    OdpowiedzUsuń