wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 16

"Mama zamilkła. Na jej twarzy zaobserwowałam gniew, nie na mnie lecz na ojca. 
-Nie powinnaś tak mówić. Nie tak cię wychowałam, lecz rozumiem twój ból. Tylko to cię usprawiedliwia. - Popatrzyłam w jej oczy, widać było w nich smutek.- Lecz musisz przeprosić tatę i Blankę. 
-Nie. - Krzyknęłam. - Nie po tym wszystkim co nam wyrządzili.
-Dobrze. Przeprosisz gdy będziesz gotowa, lecz musisz to zrobić.- Była nieugięta.- A z twoim ojcem porozmawiam. 
-Nie... to już nie mój ojciec."



Perspektywa Martyny: 

Po skończonej rozmowie, udałam się do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i padłam na łóżko. Niestety, po przeżyciach dzisiejszego dnia za nic nie mogłam zasnąć. Przekręcałam się z boku na bok, ale to nic nie dało.

Kiedy wreszcie ogarnął mnie sen, zaczęły śnić mi się koszmary. Zerwałam się z łóżka. Na zegarku wybiła 3:46.

Kilka godzin później:
 Rano wstałam bardzo niewyspana. Jak na złość bolała mnie też głowa. Czułam się jak wrak człowieka. Niedługo przed 7 do mojego pokoju zaglądnęła mama.
- Hej córciu, widzę, że już nie śpisz- powitała mnie.
- Tak, nie mogłam spać całą noc i teraz w ogóle się źle czuję - odpowiedziałam.
Wyszłam spod kołdry, aby przejrzeć się w lustrze. 
- O nie! - krzyknęłam z żalem - Mamoo!
- Co się stało? - powiedziała ze strachem w głosie.
- Mamo, patrz, co on mi zrobił. Ja nie mogę iść w takim stanie do szkoły! - byłam załamana.
-Hm...- zastanawiała się nad czymś przez chwilę- Jeżeli chcesz możesz dziś zostać w domu, bo i tak źle się czujesz, z tego co mówiłaś. Tak więc nie ma sensu, żebyś się w szkole męczyła.
- Dziękuję!- przytuliłam ją bardzo mocno - Dziękuję.
- No słoneczko, ja muszę lecieć do pracy, bo się spóźnię- powiedziała ze śmiechem, uwalniając się z mojego uścisku.
- Pa,mamo -pocałowałam ją w policzek - Miłego dnia.
Gdy usłyszałam jak zamyka drzwi, przebrałam się w zwykłą koszulkę i spodenki, i zbiegłam po schodach. Skierowałam się do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie. Zdecydowałam się na jajecznicę. Najpierw jednak nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Szybko przebiegłam dystans dzielący mnie i mój pokój. Z początku nie wiedziałam gdzie podział się mój telefon,ale trafiłam na niego. Leżał przywalony książkami. Niestety, nie zdążyłam odebrać. To był Jasiek. 
"Ciekawe czego ode mnie chciał"- pomyślałam. Nie zamierzałam oddzwaniać, nie miałam zamiaru opowiadać o tym wszystkim. Gdy już zjadłam śniadanie, postanowiłam oglądnąć jakąś komedie. Chłopak dzwonił do mnie jeszcze kilka razy, ale ja nie byłam gotowa na rozmowę z nim. Po jakiejś godzinie film mnie kompletnie znudził i wzięłam do rąk książkę. Bardzo się wciągnęłam w historię głównej bohaterki, tak bardzo, że nawet nie usłyszałam kiedy wróciła mama. Zapomniałam ugotować obiad dla nas dwóch. Całe pół dnia spędziłam w pokoju. Mówi się trudno, rodzicielka na pewno mnie zrozumie. Zbiegłam na dół, aby się z nią przywitać.
- Ten twój kolega, jak mu tam, chyba Jasiek pytał się o Ciebie - zaczęła.
- Serio? Co mu powiedziałaś? - byłam zaciekawiona.
- Że się źle czujesz, powiedział, że może wpadnie później - odpowiedziała.
- Nie, nie, nie! Mamoo, jakby przyszedł... Powiedz, że śpię. Dobrze? - poprosiłam- Nie chcę żeby mnie widział w takim stanie, rozumiesz?- Powiedziałam, wskazując na swój obity policzek.
Kobieta pokręciła najpierw głową, ale się zgodziła.

Perspektywa Jaśka:


Byłem na serio zaniepokojony. To dziwne, że nie było Martyny w szkole, i jeszcze na dodatek nie odbiera telefonu. A może jej się coś stało?- pomyślałem. Widziałem mamę dziewczyny, ona też była dość "dziwna". Chodzi mi o jej zachowanie, była tajemnicza, jakby trochę wybita z rytmu? Gdy ją spotykałem zawsze wracała do domu z uśmiechem na twarzy. Może ma kłopoty w pracy? Eh, nie mogę się tym tak zamartwiać. Bardziej interesuje mnie Martyna, w sumie to jej mama powiedziała, że źle się czuje. Ale czy to jest prawda? Muszę ją odwiedzić. Pięć minut później stałem pod drzwiami jej domu. Zadzwoniłem dzwonkiem, usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Zobaczyłem tam mamę Martyny.

- Dzień dobry- powiedziałem niepewnie, rozglądając się czy gdzieś nie ma dziewczyny.
- Witaj Janku, przepraszam cię, ale Martysia teraz śpi, jeżeli chciałeś ją odwiedzić- odrzekła. Z początku myślałem, że to prawda, ale oczy kobiety mówiły coś innego. No tak, oczy to lustro duszy, w nich widać wszystko. Widocznie Martyna nie chciała się ze mną spotkać. 
- Ah, to ja już pójdę. Do widzenia. - pożegnałem się zrezygnowanym głosem.
- I jeszcze coś - usłyszałem kobiecy głos - Jutro jej też nie będzie w szkole, tak więc na nią nie czekaj.
- Dobrze- odpowiedziałem i skierowałem się w stronę swojego domu.
Teraz to się naprawdę martwię. A co jak jej nie ma w ogóle w domu? Może ktoś ją porwał? Moją głowę zasnuwały same czarne scenariusze. Kingi też nie było dziś w szkole, cholera, a jak Marcin je dorwał w swoje ręce? Koniec, te myśli mnie wykończą, wszystko jest dobrze. Przez resztę dnia nie mogłem się na niczym skupić, byłem strasznie rozkojarzony.


Następnego dnia



Perspektywa Martyny:


Czułam się źle, oszukując Jasia, ale nie mogłam. On to zrozumie, ja to wiem. Tak jak powiedziała mama zostałam w domu. Dzisiaj ugotowałam na obiad zupę pomidorową, po czym wróciłam do lektury książki. Na szczęście moja opuchlizna na policzku zmalała, ale ślad nadal był widoczny. Postanowiłam, że nie będę siedzieć cały tydzień w swoim pokoju. Mam zamiar iść jutro do szkoły, ale tak, żeby zrobić małą niespodziankę Jaśkowi. Tylko będę musiała coś zrobić z tym siniakiem. Spakowałam wszystkie książki i zeszyty, a potem powiedziałam mamie o tym co planowałam. Nie spotkałam się z jej odmową. Nawet sama zaproponowała, że pomoże mi jutro zakryć fioletowy ślad na policzku.


Nazajutrz rano:

Wstałam wypoczęta. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i poszłam do mojej mamy. Zrobiła mi bardzo profesjonalny makijaż, taki, że nie było widać najmniejszego śladu po uderzeniu.
- Dziękuję mamuś- ucałowałam ją w policzek- Muszę już lecieć.
- Miłego dnia- powiedziała mama, a ja wyszłam z domu. Postanowiłam się przejść, do szkoły nie miałam aż tak daleko, a pogoda sprzyjała. W szkole jakoś nikt nie przejmował się tym, że wróciłam. Nie spotkałam się jeszcze ani z Jaśkiem, ani z Kinią. Na pierwszych dwóch lekcjach miałam WF. Tak, lubię ćwiczyć i to robiłam. Moim zdaniem, branie zwolnień z tych zajęć było czystą głupotą. Dzisiaj graliśmy w siatkówkę, tego mi brakowało. Gdy już zakończyliśmy, poszłam się przebrać do szatni. Wychodząc z niej, zobaczyłam chłopaka. Ucieszyłam się, gdy okazało się, że on mnie również dostrzegł. 
- Hej mordko - powiedział. Brakowało mi jego głosu.
- Cześć- przywitałam się z uśmiechem, wtedy on podszedł bliżej i mnie przytulił, jednocześnie ja otarłam się policzkiem o jego ramię. Syknęłam. 
- Co jest?- usłyszałam zatroskany głos Jaśka.
- Nie, nie. Nic.- czułam, że on za chwilę się wszystkiego dowie. No i wykrakałam, pięknie!
- Co ty masz na policzku, do jasnej cholery!?- krzyknął.
- To tylko siniak. Jasiek, spokojnie. - próbowałam go uspokoić.
- Ja mam być spokojny?! Jak, powiedz mi jak?!- nadal podnosił głos.
Nie wytrzymałam tego, nie lubię jak ktoś na mnie krzyczy, po prostu jestem zbyt wrażliwa. Do moich oczu napłynęły łzy. Popatrzyłam do góry na chłopaka i uciekłam. Ciężko mi było przepychać się przez tłum, ale udało się jakoś. Dotarłam na schody prowadzące do biblioteki. Teraz to już ryczałam jak bóbr. Po chwili poczułam kogoś obecność, niestety obraz był zamazany przez rzekę łez.
- Przepraszam - to był Jaś - Nie chciałem żebyś płakała.
- To nie twoja wina - powiedziałam.
- No to teraz opowiesz mi jakim cudem to coś jest na twoim policzku? - zapytał, obejmując mnie ramieniem. Opowiedziałam mu całą historię ze wszystkimi szczegółami i po tym poczułam się o wiele lżej. Wtuliłam się w niego mocniej i siedzieliśmy tak do czasu, aż nie zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję.




--------------------
No i mamy nowy rozdział! :>
Dziś pisany przeze mnie ( to mój drugi rozdział)
Mam nadzieję, że się podoba :)
Komentujcie i piszcie co myślicie :)
Zapraszam na aska :)
Miłego czytania ;*
Aga :>


1 komentarz:

  1. chcialamtylkoszczescia.blogspot.com <-- Zapraszam, może opowiadanie Cię zainteresuję :)
    Rozdział super *o*

    OdpowiedzUsuń