środa, 20 maja 2015

Rozdział 7

- Dzięki. - Zaczął się śmiać. Gdy się uspokoił zapytał .
- Opowiesz mi co to był za wypadek w szpitalu ? 
Powiedziałam mu wszystko od początku. Oprócz mojego postanowienia. Zanim się spostrzegłam staliśmy przed moim domem. 
- Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś. W podzięce zapraszam Cię do mnie na ciastka. 
- Nie ma za co. Dla mnie to przyjemność spędzać czas z Tobą. - Puścił mi oczko. - Jak na ciastka to już idę. 



Dwa tygodnie później.

Postanowiłam sobie, że dziś położę się wcześniej. Jutro pierwszy dzień szkoły, muszę się wyspać. Z Jaśkiem nie widzieliśmy się od dnia zdjęcia mi gipsu. Pisałam do niego sms, ale odpisywał ogólnie, nie proponował spotkania, a nie chciałam się narzucać. Pewnie pomagał mi tylko z litości. Kto chce się zadawać z grubą, brzydką dziewczyną, opychającą się samymi słodyczami. Co prawda staram się nie jeść słodyczy ale i tak pozostają moje okrągłości i brzydka twarz. 
Kilka razy spotkałam się z Kingą. Od pierwszego spotkania poczułyśmy więź. Zaprzyjaźniłyśmy się, chociaż to było dość nieprawdopodobne w ciągu dwóch tygodni. Opowiedziała mi o swojej rodzinie. Jej mama zmarła, gdy  Kinia miała 12 lat, tata dużo pracuje i opieka nad trojgiem rodzeństwa pozostaje właśnie jej. Zasmuciło mnie to. Od kilku lat musiała zastąpić rodzeństwu mamę, zamiast bawić się z rówieśnikami ona gotowała obiady, sprzątała i pomagała w zadaniach dzieciom. 
Okazało się, że chodzimy do jednej szkoły. Dziwne bo Kinga jest z mojego wieku, a nigdy jej nie widziałam . 
Ale ważne, że będziemy mogły się spotykać codziennie. 
Wyciągnęłam sukienkę i przygotowałam balerinki. Składałam ubranie, gdy nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Zajrzałam na ekranik. Dostałam sms od Jaśka. " Hej, przyjadę po Ciebie jutro z rana. Bądź gotowa."  Patrzyłam się tępo w telefon. Wciągu tych dni nie odezwał się do mnie, a teraz chce ze mną jechać do szkoły?. Byłam zdziwiona. Otrzęsłam się i wystukałam. " Jak chcesz. Ale może spotkajmy się pod szkołą. Nie wiem czy się wyrobię a nie chcę żebyś czekał." Po minucie dostałam odpowiedź. " Spokojnie. Na Ciebie mógłbym czekać dniem i nocą. Dobranoc. " Stałam tak i nie wiedziałam co zrobić. Postanowiłam się położyć. 
Przez długi czas nie mogłam zasnąć. Zastanawiało mnie to, że Jasiek przypomniał sobie o mnie. Przez tak długi czas się nie odzywał, ani się nie spotkaliśmy. Jak w ogóle mam się jutro przy nim zachować? Udawać, że mnie to nie dotknęło, czy dać to do zrozumienia. Rozmyślając nad tym powoli zapadłam w sen. 




Kilka godzin później.

Jak przypuszczałam, trochę zaspałam. Budzik dzwonił mi kilka razy, ale go zignorowałam.  Gdy usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi i głos mamy wołającej, że Jaś przyjechał wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Zabrałam przygotowane ciuchy i poleciałam do łazienki. Wzięłam bardzo szybki prysznic , umalowałam się i ubrałam. Po 10 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół, Jasiek siedział z mamą w kuchni, śmiali się z czegoś. 
- Hej, przepraszam że czekałeś.- Przywitałam się. 
- Nic nie szkodzi. Przecież wiesz.- Mrugnął do mnie znacząco. Mama nie dostrzegła tego. Może i lepiej bo nie chciałam  zbędnych pytań. 
- To co jedziemy ? - Zapytałam lekko speszona. 
- Tak, ale nie zjesz śniadania? - Wydawał się zmartwiony. 
- Nie. I tak jesteśmy prawie spóźnieni.  Chodź, później zjem. Pa mamo! - Ucałowałam ją na pożegnanie. 
Po kilku sekundach już otwierałam drzwi od samochodu. Przez całą drogę prawie nie rozmawialiśmy ze sobą. Może przez moje zdezorientowanie, lub strach Jaśka. Dotarliśmy do budynku w milczeniu. Zaprowadziłam chłopaka do sali w której mieliśmy się spotkać z nauczycielami. Szukałam wzrokiem Kingi, lecz nie mogłam jej dostrzec. 
- Witam was wszystkich w pierwszym dniu szkolnym. Niektórych z Was znam dobrze, z widzenia, a  niektórych pierwszy raz. - Rozpoczęło się przemówienie dyrektora. Wysłuchaliśmy go do końca, w między czasie pokazywałam Jaśkowi na kogo uważać, kogo traktować poważnie. Zaprowadziłam go pod jego salę.
- Jak skończę to przyjdę pod tą salę. Czekaj tu na mnie. - Powiedziałam. 
- Okej. To do zobaczenia. - Uśmiechnął się. 
Odwzajemniłam uśmiech i pobiegłam do mojej klasy. Wszyscy się witali ze sobą. Nie byłam zbyt zżyta z klasą, pomimo tego ucieszyłam się że ich widzę. Rozmowa z wychowawcą trwała około 20 minut. Pan Nowicki przekazał nam plan i powiedział ogólne informacje. Gdy skończył ruszyłam w stronę klasy Jasia. Wyszłam za rogu, a już widziałam jego uśmiechniętą twarz. Między nim stało kilka lasek. Śmiały się do niego jak głupie. Stanęłam z boku i czekałam aż on mnie zobaczy. Minęło dobre 5 minut. Wyminął kółko adoratorek i znalazł się koło mnie. Widziałam pogardliwe spojrzenia dziewczyn. Pewnie zastanawiają się jak taki chłopak jak on może iść do takiego paszczura. Odwróciłam się plecami w ich stronę. Zaczęłam iść w stronę wyjścia. Jasiek za mną z głupkowatą miną. 
- Ej, Martuś zwolnij. 
- Nie. - odburknęłam. 
- Jak chcesz. - Zerknęłam na jego twarz. Był uśmiechnięty od ucha do ucha. 
- Tak Cię cieszy pierwszy dzień? - Zapytałam od niechcenia. 
- Pewnie. Nieźle się zapowiada ta szkoła. - Wyszliśmy na zewnątrz. Usłyszałam kogoś krzyk. Zwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam chłopaka szarpiącą jakąś dziewczynę. Tą dziewczyną była Kinga. 



--- 
Kolejny rozdział :) 
Jeśli macie jakieś pytania wbijajcie  aska. 
Zostawiajcie jakieś komentarze po sobie :)/ Alexi :) 


1 komentarz:

  1. swietneeeee
    Dziewczyna, Natalie jest bita przez ojca. Nie ma przyjaciół i musi pracować w klubie nocnym. Pewniej nocy poznaje chłopaka, który ratuje ją. Co z tego wyniknie? Zapraszam. https://www.wattpad.com/myworks/47562518-hug-me-niall-horan

    OdpowiedzUsuń