Rozdział 23.
-Martyś. - Głos Kini złagodniał.- Posłuchaj jeden głupi pocałunek nie powinien zniszczyć przyjaźni. Zrobisz co będziesz uważać, ale przez takie zachowanie skrzywdzisz dużo osób... Nawet siebie, popatrz jak się zmieniłaś... - Kolejna osoba mówi mi to wciągu dwóch dni. Mam powoli dosyć...
-I tak to nie ma sensu... Kinga, ja muszę zmienić szkołę. - Dziewczyna była zaskoczona.
-Nie rozumiem.
-Rodzice wymyślili, że będę mieszkać u ojca, w Środzie Śląskiej. Nie będę przyjeżdżać z innego miasta aż 30 km do szkoły. Dziś się wyprowadzam... - Ona tylko spojrzała na mnie z przerażoną miną.
-I tak to nie ma sensu... Kinga, ja muszę zmienić szkołę. - Dziewczyna była zaskoczona.
-Nie rozumiem.
-Rodzice wymyślili, że będę mieszkać u ojca, w Środzie Śląskiej. Nie będę przyjeżdżać z innego miasta aż 30 km do szkoły. Dziś się wyprowadzam... - Ona tylko spojrzała na mnie z przerażoną miną.
Kinga siedziała smutna, wpatrując się w kubek. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, nie chcę jej opuszczać, dlaczego właśnie teraz muszę poprawiać stosunki z ojcem?
-Czyli... - Kinia odezwała się szeptem, tak jakby chciała przekazać mi tajemnicę.- Czyli nie będziemy się widywać?
-Nie, dlaczego tak sądzisz? - Odparłam normalnym głosem.- Będę przyjeżdżać do Ciebie.- Uśmiechnęłam się ciepło do dziewczyny.
-I do Jaśka.- Odparła pewnym tonem.
-Nie sądzę...- Urwałam. Na jej twarzy pojawił się grymas.
-Nie mów tak... proszę Cię. Może w czasie tej rozłąki zrozumiesz co oznacza przyjaźń. - Jej słowa mnie zabolały, lecz nie dałam tego po sobie poznać. - Martyna?
-Tak? - odparłam obojętnym tonem.
-Wiesz mam głupie pytanie... - Na jej policzkach zauważyłam rumieniec.
-Dawaj. - Zachęciłam ją uśmiechem.
-Bo skoro ty chcesz zapomnieć o Jaśku i nic do niego nie czujesz... Miałabyś coś przeciwko, gdybym z nim zaczęła chodzić? - Powiedziała na jednym oddechu. Jej pytanie mnie zamurowało. Nie wiem dlaczego poczułam uścisk zazdrości, to dziwne...
-No jasne, że nie. - Skłamałam, miałabym coś przeciwko, ale to już nie ważne.- Działaj. - Posłałam jej uśmiech. - Dobra, muszę już lecieć... Ojciec przyjedzie po mnie za 4 godziny, a nic nie mam spakowane. - Wstałam i przez długi czas przytulałam Kinię, nie cierpię pożegnań, zawsze przy nich ryczę, tak jak teraz.
-Obiecaj mi coś. - Dziewczyna powiedziała łkając.
-Tak?
-Nie wpakujesz się w nic złego, i napisz chociaż sms do Jasia... Jesteś mu to winna.
-Dobrze. - Zgodziłam się niechętnie, ale ma rację. Jestem mu to winna.
Weszłam do domu z wisielczym humorem, jedyne na co mam ochotę to ciepła herbatka, kocyk i łóżko. Najlepiej byłoby się przenieść w czasie do dawnych dobrych czasów. Na kocyk i łóżko nie mam za bardzo co liczyć, ale herbata to coś co chcę. Skierowałam się w stronę kuchni, odwrócona do wejścia nalewałam wodę do czajnika.
-Gdzie byłaś?- Dobiegł mnie głos mamy.
-W szkole. Gdzie indziej miałabym być. - Odparłam bez skrupułów.
-Tak? To dziwne bo byłam dzisiaj w szkole i nauczyciele pytali się mnie czy jesteś chora...
-Cholera. - Szepnęłam. - Byłam u Kingi się pożegnać.
-Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? - Była wkurzona.
-Bo wiedziałam, że mnie nie puścisz.
-Nie, pozwoliłabym Ci. Ale ty wolisz pokazywać swoje. Mam powoli tego dosyć, i nie tylko ja. Martyna zmieniłaś się, każdy to widzi. - Poczułam wściekłość, czemu oni wszyscy muszą mi o tym mówić? Nie chciałam kłótni, więc wyminęłam ją bez słowa. Z kubkiem gorącej herbaty udałam się do siebie. Muszę odreagować, wyszukałam w telefonie odpowiedniej piosenki. Zaczęłam skakać po całym pokoju, wariując. Tylko po to aby ochłonąć, zawsze tak robię. Może to dziwne, ale pomaga mi. Piosenka skończyła się bardzo szybko, a ja byłam spokojniejsza. Zaczęłam się pakować, w tle leciała piosenka zespołu System Of A Down. Kołysałam się w rytm, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek 13:46. Stary nie powinien nawet jeszcze roboty skończyć.
-Martyna!-Mama krzyczała z dołu.- Masz gościa.
-Już.-Wybiegłam na korytarz. Wychyliłam się znad barierki i zobaczyłam Jaśka. Byłam zdziwiona, miałam zamiar napisać do niego, dopiero z Środy Śląskiej. Zeszłam powoli na dół.
-Hej.-Odezwał się chłopak.
-Cześć. - Odparłam obojętnie jak tylko potrafiłam, oczywiście udawałam.
-Musimy pogadać... - Powiedział niepewnie. Pokazałam mu ręką schody, prowadzące do mojego pokoju. On tylko pokiwał głową i ruszył na górę. Gdy zamknęłam za nami drzwi on spojrzał dziwnym wzrokiem na walizki. Czyżby nie wiedział? Sądziłam że Kinga już mu dała znać i temu się pojawił.
-Wyjeżdżasz gdzieś? - Odezwał się.
-Ja... Się wyprowadzam. - Powiedziałam szeptem, tylko na to było mnie stać.
-Słucham? - Był bardzo zszokowany. - Jak to wyjeżdżasz ? Dokąd?
-Przeprowadzam się do ojca...
Perspektywa Jasia.
Nie wytrzymałem, chciałem dziś pogadać z Martyną w szkole, ale jej nie było. Widziałem jej mamę, przestraszyłem się że może coś jej się stało. I tak oto jestem u niej w pokoju, stoję jak słaby człowiek który dostał w twarz. Jak to możliwe, że tylko kilka dni nie gadałem z nią, a ona chce się przeprowadzić.
-Nie rozumiem... - Nie mogłem dalej w to uwierzyć. - Dlaczego?
-Ostatnio moje stosunki z rodzicami się, pogorszyły. A szczególnie z ojcem... - Próbowała tłumaczyć pewnym głosem, lecz niezbyt jej to wychodziło.
-I dlatego musisz z nim zamieszkać, aby polepszyć stosunki? - Domyśliłem się. Ona tylko twierdząco pokiwała głową. Jak ja mam bez niej wytrzymać? Przecież przez te dni wariowałem, o nikim nie myślałem tak dużo jak o niej...
-Daleko twój ojciec mieszka?
-W Środzie Śląskiej... - Odetchnąłem. Na szczęście to nie aż tak daleko, sądziłem że może dalej wyjechać. Wiem jestem głupi, przecież jej ojciec daleko nie mieszka, ale myśl o utracie Martyny przyćmiła poprawne myślenie.
-Będę mógł cię odwiedzać? - Zapytałem niepewnie.
-Jasiek... Nie sądzę aby to był dobry pomysł... - Zasmuciła mnie ta odpowiedź, szczerze nie wiem co czuję do Martyny, ale zależy mi na niej. -Tak w ogóle o czym chciałeś porozmawiać??- Zmieniła natychmiastowo pytanie.
-O tym co między nami zaszło, o Damianie i o braku kontaktu z tobą... - Na jej twarzy wyszedł grymas, widać że nie chce o tym rozmawiać. Nie odpuszczę jej tego tak łatwo, nie teraz gdy ma wyjechać.
-Było minęło, nie rozmawiajmy o tym. - Unikała mojego wzroku, co mnie denerwuje. - A z Damianem to nie twój interes.
-Mylisz się. On jest moim interesem.-Byłem wściekły, nie panowałem nad głosem, zacząłem głośno mówić, powstrzymałem się od krzyków.
-Niby w jakim sensie. - Po niej też widać było, że jest wkurzona.
-A w takim, że dla mnie liczył się ten pocałunek i wszystko co się między nami dzieje. A ten laluś nagle wpada i wszystko się zmienia.
-Przestań tak o nim mówić... - Z jej oczu zaczęły lać się iskry. - Dla mnie niezbyt to się liczyło, i nic ważnego między nami się nie działo. - Mówiła to z pogardą, lecz nie spojrzała na mnie.
Mówiąc to przyjąłem inną taktykę. Natychmiastowo złagodniałem, chciałem aby powiedziała mi o tym patrząc na mnie, postanowiłem jej coś wyznać.
-Martuś, posłuchaj nie wiem co do ciebie czuję, ale wiedz że zależy mi na tobie. Zależy mi abyś była szczęśliwa, ale też nie mogę wytrzymać, gdy tak mnie traktujesz. - Ona stała jak zbita z tropu. Podszedłem do niej, staliśmy twarzą w twarz. - Jedyne czego chcę, to abyś mi to powiedziała prosto w oczy, nie unikając mojego wzroku. - Popatrzyła się na mnie, lecz nic nie mówiła. Staliśmy tak przez długi moment, w oczach zaczęły pojawiać się łzy. Próbowała to ukryć, lecz nie potrafiła. Pokiwała przecząco głową.
-Jaa..-zaczęła.- Ja nie mogę.- Usłyszawszy to natychmiastowo wbiłem się w jej usta. Byłem szczęśliwy, ona niepewnie odwzajemniła to. Było cudownie, gdyby nie krzyki z dołu.
-Martyna!!! Tata przyjechał zbieraj się. - Ona natychmiastowo odepchnęła mnie do tyłu.
-Już idę, kończę pakowanie. - Odkrzyknęła. - Zapomnij o tym. To dalej nic nie znaczyło. - Powiedziała z wściekły głosem. - Wykorzystałeś mój moment wahania. Jesteś świnią... Wyjdź stąd! - Krzyknęła.
-Do zobaczenia. Mam nadzieje, że niedługo się spotkamy. - Powiedziałem i wyszedłem.
Przy drzwiach minąłem rodziców Martyny. Rzuciłem szybkie "do widzenia" i wybiegłem do auta. Lecz nie odjechałem do domu, chcę zobaczyć gdzie Martyna będzie mieszkać, pojadę za nią...
---
No i mamy nowy rozdział :)
Sądzę że długi, przynajmniej starałam się :)
Teraz rozdziały będą dodawane rzadziej, jestem teraz w 3 kl gim, a to trochę zobowiązuje do nauki :/ Przy każdej wolnej chwili będę myśleć o rozdziałach, ale musicie wybaczyć:)
Komentujcie, aby zachęcić :D
Spoko dasz radę w 3gim. Rozdział mega czekam na następny ❤
OdpowiedzUsuńUlala nono *-*
OdpowiedzUsuńCiekawy koniec ;*
Spoczko foczko dasz rade =D
Czekam na kolejne =)